Protest pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka mógłby odbyć się w każdym lub w zdecydowanej większości szpitali w Polsce z uwagi na analogie. Jako pielęgniarz z kilkunastoletnim stażem pracy w zawodzie, specjalizacją z anestezjologii i intensywnej terapii, kursami i szkoleniami, w tym także międzynarodowymi z zakresu reanimacji, zabiegów ratujących życie, czy technik znieczulania ośmielam się stwierdzić, że błędem byłoby zaniechanie podobnej akcji o charakterze ogólnopolskim.
Obraz pielęgniarki, która zarabia średnio, z moich doświadczeń, mniej więcej 2100 złotych netto z dyżurami dwunastogodzinnymi, lub bez, na pełnym etacie w państwowym szpitalu, pracując sama na dwudziestoparoosobowym oddziale i jest zadowolona z tej trwale zahibernowanej płacy i skromnych warunków pracy tak pod kątem wyposażenia, jak i relacji z pracownikami szpitala (tj. lekarzami, a zwłaszcza z przełożonymi) jest szkodliwy tak dla mnie, jak i dla moich koleżanek.